Ostatnio wchłonęły mnie zakupy, przyznam że można dostać oczopląsu od różnorodności
które są dostępne dosłownie wszędzie. Nie dałam się zwariować bo przecież nie o przedmioty
tu chodzi, także pooglądałam a moje łowy skończyły się zaledwie kilkoma drobiazgami. Mam
wrażenie że byłam wszędzie, markety, giełda kwiatowa, jarmark świąteczny. Miło wspominam
wizytę u koleżanki w salonie kosmetycznym i świąteczny pierniczek przepięknie zdobiony który
dostałam w podarunku :) A w moich zdobyczach królują aniołki, kupiłam też olejek o zapachu
świątecznym i inne różności. Pozostaje mi tylko udekorować nasze gniazdko. Rąk i nóg nie
czuję, dwa tygodnie bez leku biologicznego (z powodu styczniowej operacji) dają się we znaki
czuję, dwa tygodnie bez leku biologicznego (z powodu styczniowej operacji) dają się we znaki
dlatego wspieram się substancjami przeciwbólowymi, ból znika i można działać dalej.
Postanowiłam się nie poddać, przyszły rok zapowiada się dość trudno jeśli chodzi o walkę
o moje zdrowie ale o tym może kiedy indziej. Tymczasem niechaj świąteczny nastrój zagości.
Gdzieś na mieście ...w Maryś'owej koszulce :)
Wracam do przygotowań świątecznych, pierniczki, ozdoby, pakowanie prezentów, porządki
i można by tak wymieniać i wymieniać ...
ale cudeńka! :)
OdpowiedzUsuńzakupy udane to fakt, wiadomo jest w czym wybierać wśród tylu różności :)
OdpowiedzUsuń